poniedziałek, 7 stycznia 2013

SPOTKANIE NOWOROCZNE


        Dnia 6.01.2013 r. odbyło się spotkanie noworoczne KNPK PRO FAMILIA, w którym uczestniczyli też wykładowcy WT UWM.   Czas minął w miłej i przyjaznej atmosferze.

Pragniemy jeszcze raz podziękować Opiekunowi za udostępnienie miejsca.


OPIS WYDARZENIA:


Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno (6.01.2013), za  siedmioma górami, za siedmioma lasami,  ale jednak nie tak daleko, bowiem w miasteczku nad Łyną, za wielkim wiaduktem, nieopodal Biedronki, w magicznym domku spotkali się  wielbiciele prac badawczych, tj. Koło Naukowe Prawa Kanonicznego  PRO FAMILIA. Okazja była zacna- świętowanie noworoczne.    Strudzonych wędrowców (ks. prof. Świto i  ks. dr Ostrowski) przyjęto z wielką radością, aby mogli opromieniować  wszystkich swoją mądrością. 

Skład był wciąż niepełny.  Zbłąkane dwie dusze kręciły się wokoło, jednakże wyjechał po nie wędrowiec nucąc kolędę wesoło. Gdy się zebrali już wszyscy goście, na stół wjechały potrawy postne.  Szybko znalazły swych właścicieli za sprawą pana, co je rozdzielił. I również grajka tu nie zabrakło, śpiewaków  także się kilku znalazło. Jeden nawet swym głosem sąsiadkę piękną do domku zwabił.
Jedli, się  śmiali i kolędowali. Czego to oni nie wymyślali.  Nie mogę Wam jednak wszystkiego zdradzić, choć część szczegółów na pewno ujawnię. Rozmowy przeróżne się odbywały. Było troszeczkę  o małpce, co sporty ekstremalne z puszką na głowie codziennie wyczyniała, o słoniach w trabancie siedzących, o żyrafach na koncert się wybierających, o koniach, co były  prototypem wszystkiego. 
Z dalekiego kraju przybyła też postać, co wszystko z domku chciała wywieźć do siebie- chociażby lodówkę na chodzie czy uszczelki gumowe. A wszystko to było za sprawą sprężarki. Tak sprytna ona była, że z uścisku niewoli lokatora się uwolniła. „Co porabiasz ptysiu?” furorę zrobiło. „Metoda na wnuczka” w tym gronie była znana, jednakże po wnikliwej analizie żadna z osób nie będzie na nią nabrana.
Gospodarz domu, Opiekun wspaniały podzielił się z gośćmi również swoimi talentami.  Kończąc spotkanie o późnej porze wszyscy rozeszli się w dobrym humorze.  Każdy odpalił swoje karoce, by być szybko w domu i uzupełnić do pracy w Kole potrzebne moce. Tylko dwie duszyczki przez dzielnicę szły pieszo, trafiając do domu chwilę przed pierwszą.
Historię przedziwną Wam tu przedstawiłem. Jednakże ja tam też z gośćmi byłem. Może się przedstawię tak dla uprzejmości. To ja, logo Koła! Na zacnym spotkaniu na karcie z regulaminem, na szafce gościłem. A com widział i słyszał, w księgi umieściłem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz